Od tygodnia próbuję notkę napisać... i skoro już następny tydzień mnie goni w końcu się zmotywowałam, żeby chociaż napisać dlaczego nie mogę pisać.
Głównym problemem w pisaniu jest to, że nie umiem poukładać swoich myśli. Tyle różnych wątków się przeplata. Te ostatnie intensywne tygonie odbijają się w bardzo intensywnych snach. Momentami nie wiem co mi się śniło, a co jest rzeczywiste. Nawet zmieniłam coś we wniosku, który pisałam, bo śniło mi się, że szef mi kazał.
Jednego dnia jest zwględny spokój, drugiego huragan. Dosłownie i w przenośni.
I wszystko takie słodko gorzkie. Ostatnio marudziłam na to, że wszyscy mi marudzą. Jakoś się to wszystko wyprostowało. Brat wygląda na wdzięcznego, że ma się kogo poradzić. Ja się cieszę, że moge pomóc. Co nie zmienia faktu, że trochę z niego dupa wołowa i ja mogę na tym ucierpieć finansowo. Zawsze twierdzę, że pieniądze to nie wszytko. Jak byłam mała to w domu raczej było biednie. Trochę się to zmieniło jak sama zaczełam jakieś pieniądze dostawać/zarabiać. Raczej nie dlatego, że mam tych pieniędzy dużo, tylko że mam małe potrzeby. Ostatnio jednak życie brutalnie mi uświadomiło, że wystarczy mieć pecha, żeby nagle potrzebować dużo gotówki. To się martwię, co ten mój brat wymyśli.
Takie dziwne mam ostatnio tempo życia. Dwa kroki do przodu i trzy do tyłu. I taka jestem zmęczona... Żółwim tempem to i owo posuwa się do przodu.
Ważne,że się posuwa.
OdpowiedzUsuńjeszcze ważne, czy w dobry kierunku...;-)
OdpowiedzUsuńMusisz miec naprawde niesamowicie intensywne sny skoro mieszasz je z rzeczywistoscia ... Znak, ze duzo sie dzieje .... niech idzie do przodu i w dobrym kierunku :)
OdpowiedzUsuńDzieki za pozytywne zyczenia:) Zobaczymy...
UsuńMoje potrzeby też nie są jakieś wielkie. Byle na książki było i kino... a że na ubrania i kosmetyki wydaję tyle co nic, na książki i kino się znajduje :)
OdpowiedzUsuńI na jakieś wypady gdzieś czasem. Ale bez jakiś zbędnych luksusów :D