... choć jestem chora, to jakoś tak mi dobrze.
Mam tyle szczęścia, że miałam wczoraj do kogo zadzwonić i poprosić o zastępstwo na dzisiejszym egzaminie. Prace studentów już do mnie dotarły, a więc siedzę, poprawiam, piję herbatkę i słucham muzyczki. Wcześniej trochę posprzątałam w mieszkaniu, zamówiłam pizzę - czyli nie dość, że jestem najedzona, to jeszcze w przyjaznym otoczeniu. Chorobowe bolączki chwilowo jakoś tracą na znaczeniu.
W międzyczasie wymyśliłam teorię. Wiadomo, że kiedy jest się na diecie metabolizm zwalnia i lepiej nie wracać do wcześniejszego sposobu odżywiania się, żeby drastycznie nie przytyć. Może tak samo jest z zdolnością do radości? Kiedy długo nie spotyka nas nic dobrego, tracimy zdolność "do przetwarzania" pozytywnych zdarzeń na radość? A może jest to zdolność nie do zapomnienia, a moja teoria to efekt gorączki?
Mam tyle szczęścia, że miałam wczoraj do kogo zadzwonić i poprosić o zastępstwo na dzisiejszym egzaminie. Prace studentów już do mnie dotarły, a więc siedzę, poprawiam, piję herbatkę i słucham muzyczki. Wcześniej trochę posprzątałam w mieszkaniu, zamówiłam pizzę - czyli nie dość, że jestem najedzona, to jeszcze w przyjaznym otoczeniu. Chorobowe bolączki chwilowo jakoś tracą na znaczeniu.
W międzyczasie wymyśliłam teorię. Wiadomo, że kiedy jest się na diecie metabolizm zwalnia i lepiej nie wracać do wcześniejszego sposobu odżywiania się, żeby drastycznie nie przytyć. Może tak samo jest z zdolnością do radości? Kiedy długo nie spotyka nas nic dobrego, tracimy zdolność "do przetwarzania" pozytywnych zdarzeń na radość? A może jest to zdolność nie do zapomnienia, a moja teoria to efekt gorączki?
Hmn... metabolizm a radość - ciekawe rozważanie i mimo gorączki nie pozbawione logiki :D
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
bardzo ciekawa teoria... nawet bym sie pod nia podpisala ;D
OdpowiedzUsuńTa teoria bardzo interesująca - może dlatego powinniśmy zawsze wypatrywać dobrych stron tego, co nas spotyka :)
OdpowiedzUsuńZdrowiej, wiosną pachnie coraz bardziej.
Ani zdolność do nie zapomnienia, ani efekt gorączki, tylko czysty stoicyzm :)
OdpowiedzUsuńDopadł Cię wirus? Współczuję... wyleż i wygrzej to paskudztwo, bo ma tendencję do powracania... ;)
Buziak w biegu :)
przynajmniej od radosci sie nie tyje;) ja dzis tez zamowilam pizze, chodzila za mna kilka dni. zjadlam pol i juz reszty nie wcisne! kondycja mi spadla;D zycze szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńNawet choroba może "zainspirować", a z herbatką i muzyczką tez może być miło.. ;)):*
OdpowiedzUsuńDonosze uprzejmie, ze zostalas nominowana do Kreativ Blogger Award :-) co z tym fantem zrobic znajdziesz na moim blogu w poscie z o3. marca. I to wcale nie jest podpucha :-)))
OdpowiedzUsuń