środa, 8 kwietnia 2009

Z napiętych sytuacji...

...często udaje mi się wychodzić obronną ręką. (odpukać;-))

Tydzień temu o dziesiątej wieczorem dowiedziałam się, że następnego dnia mam poprowadzić wykład w zastępstwie. Z analizy - ciężka sprawa, bo nie dość, że nigdy tego nie robiłam, to jeszcze materiał dosyć ciężki, ale ponieważ stwierdziłam, że to świetna okazja, żeby studenci widzieli, że nie z byle ćwiczeniowcem mają do czynienia, zgodziłam się. Powiedziałabym, że poszło mi "tak se".

Okazało się jednak, że studentom się podobało - wiem to nie tylko od mojej grupy, ale również od innych. Ha! Wiedziałam, że porównywanie objętości amerykańskiego i polskiego pączka przypadnie studentom do gustu;-)

8 komentarzy:

  1. Gratuluję :) Wieczorne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja tez z checia bym posluchala, bo temat porywajacy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam podobną sytuację w pracy: na kilka dni do innego projektu miała być wypożyczona jedna osoba z naszego zespołu. Bałam się potwornie, żeby nie padło na mnie, bo temat dla mnie nowy i głupio byłoby się zbłaźnić przed obcymi ludźmi. Ale postanowiłam się nie zapierać, gdyby tak właśnie się stało - no i skończyło się tak, że poradziłam sobie przed czasem, a jeszcze zebrałam pochwały :)

    Wniosek się nasuwa taki - nie ma co tchórzyć. Gdybyśmy się nie nadawali, toby nas do takich zadań nie wybierali :)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moc prezentów od zajączka
    co koszyczek trzyma w rączkach
    Wielu wrażeń, mokrej głowy
    w poniedziałek dyngusowy.
    Życzę jaja święconego
    i wszystkiego najlepszego!

    Wesołego alleluja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A no i widzisz, to ja Ci życzę, by zawsze się udawałó!:):*

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem z Ciebie dumna :D / Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. hahhahahhahhahahaa no jak mogłaś myśleć, że "tak se", ha???

    OdpowiedzUsuń