Snuję plan ucieczki, tylko nie mogę się zdecydować na skalę. Może po prostu skoczyć na kawę, cekoladowe ciasto i wrócić za chwilę, albo wogóle wziąć auto, kupić po drodze tą kawę z ciastem i wybrać się w jakieś miejsce z przyjemnym dla oka widokiem... albo wpakować się do łóżka pod kołdrę i zapomnieć, że świat istnieje.
To wpadaj na herbatkę z imbirem i cynamonem. Jakieś ptasie mleczko też się znajdzie. Myślę, że odległość jest na tyle duża, by nazwać to ucieczką :)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak niezly plan:) zwlaszcza to ptasie mleczko jest takie kuszace;-)
OdpowiedzUsuńTo dawaj, chowam przed Szczęściarzem, jak mogę :)))
OdpowiedzUsuńja bym wybrała tę ostatnią opcję... ;) lubię takie ucieczki - a co! :)
OdpowiedzUsuńJedna i druga opcja dobra. Zdaj się na spontaniczność.
OdpowiedzUsuńMnie kusi druga opcja. Zwłaszcza, że pogodę mamy obecnie cudną.
OdpowiedzUsuńuciekaj, a ja razem z tobą :)
OdpowiedzUsuń