poniedziałek, 28 listopada 2011

Weekend


W zeszłym tygodniu wszystko sypało mi się... plus te bóle głowy. Kłębek nerwów się ze mnie zrobił..

...a dziś czuję odświeżającą siłe przyjemnego weekendu. Pojechaliśmy na wycieczkę do Baltimore. Jedyne 3 godziny jazdy a jaka przyjemność. Byliśmy w oceanarium, spacerowaliśmy nabrzeżem...

Efektem czego dziś już świat wydaje się mniej przerażający, choć głowa dalej boli. Za to energii mam jakby więcej... i choć zapowiada się bardzo intensywny tydzień, czuję, ze mogę dać rade;-)
I muzyka sie naprawiła i już nie drażni. Wypełniam kalendarz na ten tydzień, żeby o niczym nie zapomnieć. Mam nadzieję, że nie zapeszę optymizmem...

7 komentarzy:

  1. Takie odstresowujące wypady dużo wbrew pozorom nam dają :) Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To się nazywa MŁODOŚĆ i jej szybka zdolność do regeneracji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ostatnio głowa bolała trzy dni, a że niewiele mogę łykać na ból, pozostało mi cierpieć w milczeniu... A optymizm się przyda- zawsze z nim lepiej się żyje... Buziaki i mam nadzieję, że już nie boli?

    OdpowiedzUsuń
  4. @nina: jasne, ze boli. Taka moja uroda...
    @DoDa: to moz eja mam glowe stara, bo jednak na bole glowy nic nie pomoglo...
    @madziutek: wcale nie 'wbrew pozorom';-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację :) Potrzebujemy takiej odskoczni od codzienności :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby tylko głowa przestała boleć, to ruszysz świat :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jaki z tego morał? kobiete zabija rutyna! sie tam nie daj, nie!?

    OdpowiedzUsuń