wtorek, 28 sierpnia 2012

Zapowiada sie...

zwariowany semestr. Zwlaszcza poniedzialki. Jak na razie jestem z siebie dumna, ze nie zwinelam sie wczoraj w kulke i dalam wszystkiemu rady. Okazuje sie, ze moj plan dnia nie byl jednak tak perfekcyjnie dopracowany jak myslalam i w pewnym momencie mialam byc w dwoch miejscach w tym samym czasie.
Uratowala mnie kawa - zdesperowana i niewyspana zamowilam sobie podwojnie mocna... i caly dzien przezylam z bolem glowy i iloscia energii wystarczajaca do przenoszenia gor.
Za to zadanie domowe (tak, mam teraz zadania domowe... juz sie odzwyczailam) zostawilam sobie na dzis przy sniadaniu. Porada: nie czytajcie o kanalach jonowych przy sniadaniu - nie da rady;-)

1 komentarz:

  1. Podobno jak człowiek się zaweźmie to zaciśnie zęby i da radę wszystko zrobić :)

    OdpowiedzUsuń