środa, 13 lutego 2013

Tego chyba nie dało się przewidzieć...

Dostałam dziś maila od mojej przyjaciółki. Podekscytowana napisała mi, że wybiera się na dwa tygodnie do Tajlandii. Zasłużony odpoczynek i od zimy, i od pracy. 

Znajomy wrzucił na fejsa zdjęcia z rejsu po karaibach. Chyba nie muszę mówić, że zdjęcia przepiękne - żaglówka, plaża, palmy i ta woda o cudownym odcieniu.

Mąż zaczyna szukać pracy. Staram się nie ogrqaniczać go geograficznie. Jakby co to parę miesięcy wytrzymamy na odległość, a chętnie pomieszkałabym trochę w San Francisco czy w Nowym Jorku... ba, Wisconsin też może być... a i Kanada chodzi po głowie.

W podstawówce moją wielką pasją była geografia. Lubiłam dowiadywać się o różnych ciekawych miejscach na świecie, uczyć się na pamięć rokładów rzek, gór, wysp... ale za bardzo się od swojej wioski nie oddalałam. Pamiętam podekscytowanie kiedy z rodzicami chyba raz jeden przekroczyłam granicę. Później wyprawą życia był wyjazd na studia do Krakowa. Ciągle nie mogę uwierzyć, że mój świat się aż tak powiększył od tego czasu. Ta mała dziewczynka znad mapy nawet o tym nie marzyła... 


4 komentarze:

  1. Dzisiaj świat stoi przed nami otworem i chyba tylko wyobraźnia stawia granice :)) Na ciągłe przemieszczanie się nie wszyscy mają jednak odpowiednią naturę, ja bardzo czasami zazdroszczę ludziom, którzy trochę pomieszkają tu, trochę tam i wszedzie się odnajdują ...
    Fajnie, że już jesteś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, ze wkońcu mam czas trochę pobyć:)

      Usuń
  2. Oj powiększył się. Powodzenia Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń