niedziela, 18 stycznia 2009

...pieniądze szczęścia nie dają?

W ciągu tygodnia zbieram w głowie tematy na notki. Niestety nawet świetny temat, po kilku dniach wydaje się byc nudny i nieciekawy... Co więcej, zapominam, co sama chciałam napisać.

Mam nadzieję, że dziś dam radę, bo ostatnio w tramwaju przyplątał się do mnie temat warty zastanowienia. W każdym razie mnie zastanowiła rozmowa dwóch chłopaków ze szkoły średniej. Rozmawiali o swoim koledze (ha! i co? tylko baby plotkują?).

Otóż ów kolega jest paskudnie zadłużony. Zaskoczyło mnie to zupełnie. Jakie licealista może mieć długi? Nie przypominam sobie, żeby moje potrzeby finansowe w liceum - a bylo to przecież raptem kilka lat temu, były na tyle duże, żebym musiała się zapożyczać. Może to dlatego, że mam wrodzoną i wpojoną niechęć do pożyczania pieniędzy, a może dlatego, że rodziców po prostu nie było na wiele rzeczy stać więc się ograniczałam.

Rzeczywiście wiele kosztogennych aspektów nastoletniego życia po prostu mnie nie dotyczyło: telefon komórkowy, modne gadżety (mp3 i inne takie), modne ciuchy, alkohol na imprezy....

Można pomyśleć sobie, że to dobrze, że młodzi uczą się gospodarować pieniędzmi.

Ale czy ja wiem... Żeby tak w wieku, który kojarzył mi się raczej z idealizmem, szukaniem własnego ja, marzeniami skupiać się głównie na konsumpcji? Trochę szkoda.

Zwłaszcza to pożyczanie mnie przeraża - jeśli pożycza się na... no jakby to nie brzmiało... zbytki. Coś co jest mile widziane, ale nie nieodzowne.

11 komentarzy:

  1. tez mnie zastanawia na co tak mody człowiek mógł sie zadłużyc...hmm moze narkotyki czy cos?za różne rzeczy młodzię zsie w tych czasach łapie i różne rzeczy im do głowy strzelają..niestety...;/
    ja dpiero narobiłam sobie długu przez ta szkołe,a wiem jak to jest trudno wyjsc z długów...
    pozdrawiam cala-ja-m

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ty to sie lubisz przeprowadzac :D ladnie tu na tym blogspocie, ale znow migrowac, nie to nie dla mnie :D
    a co do mlodych... coz... wszystko przychodzi im za latwo, za latwo!

    OdpowiedzUsuń
  3. hihi, nie to co "za naszych czasów";-))

    OdpowiedzUsuń
  4. no jasne ze nie :) wiesz ile ja musialam zrobic za pierwsza komorke... i to jeszcze taka cegle z motoroli ktora moglas zabic czlowieka :D nie pytaj :D a teraz dostaja jakby im sie nalezalo z urodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niektorzy lubią żyć w myśl zasady zastaw się a postaw się, ale pewnie teraz już nauczy się gospodarować pieniędzorami :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. no zdarza mi się czasem pożyczyć i mam potem straszne nerwy bo chciałabym jak najszybciej oddać, teraz mam dług u swego Lubego - kupił mi bilet na Święta do Polski.
    ale na zbytki bym nie umiał pożyczać.
    podoba mi się tu, może i czas na moje przenosiny, pomyślę o tym. a na zupę gorąco namawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. a tak w ogóle, super, że wróciła Zielona :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm .. nie przypominam sobie zebym jakos szczegolnie zadluzona w tamtych czasach bywalam ... ale coz, mlodzi teraz tacy wymagajacy ... szkoda tylko, ze nie wymagaja przy okazji i od siebie, na przyklad zeby sobie na te zachcianki gdzies samemu dorobic.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaskoczyłaś mnie, matko, jeszcze trochę, a okaże się, że gdy Młody pójdzie do szkoły, będzie trzeba uważać na jego inwestycje i wydatki - albo już teraz uczyć go gospodarowania funduszami...
    Ładnie tu u Ciebie, tylko jeszcze nie udało mi się "podpiąć" tej strony do czytnika RSS, popracuję nad tym :)
    Ciepło pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. RSS nigdy nie korzystałam, nie wiem co zrobic zeby Wam to ułatwić;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze łatwo się pożycza a trudniej oddaje.

    OdpowiedzUsuń