środa, 1 kwietnia 2009

Goście się spóźniają...

... więc mam chwilkę, żeby coś napisać.

Miło się żyje, kiedy czeka się na coś potencjalnie przyjemnego i jak najbardziej osiągalnego. Można odliczać dni do Świąt (Wielkanoc lubię bardziej niż Boże Narodzenie), czy do wyjazdu na rekolekcje.

To właśnie robię - liczę dni do jednego i drugiego. Dwa kolejne weekendy zapowiadają się ciekawie, pozytywnie i mam nadzieję, że dadzą mi energię na kolejne tygodnie.

Studenci też poczuli wiosnę i nie dość, że się nie uczą (dranie) to jeszcze nie chodzą na zajęcia (paskudy). Czuję się niespełniona dydaktycznie - czyżbym nie zaszczepiła im miłości do przedmiotu? Żartuję oczywiście, taka naiwna nie jestem;-)

4 komentarze:

  1. Ty sie ciesz,że masz luzy nieraz od studentów;) nie nauczą sie to ich strata:)
    a wiosna jest super:) a i Wielkanoc też bardziej lubie niż Boże Narodzenie:)
    buziak:*

    OdpowiedzUsuń
  2. haha
    ja się im nie dziwię, sama na ich miejscu zwiałabym na wagary

    OdpowiedzUsuń
  3. Moi studenci chodzą na zajęcia, ale prawie nie kontaktują - słońce za oknem rozprasza totalnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. hahhahahhahhahahaa oni po prostu cieszą się z wiosny :)))

    OdpowiedzUsuń