... otrząsnąć się z poranka. Bo był zły. Nie mogłam wstać, nie mogłam się dobudzić. Później zostaje tylko poczucie winy, bo przecież tyle miałam zrobić. Miał być początek ważnych zmian. Rano miałam pójść do kościoła, potem trochę w końcu poćwiczyć.
A ja w tym czasie po prostu spałam.
Teraz trzeba zrobić coś, żeby to zdenerwowanie samą sobą nie wpłynęło na efektywność reszty dnia.
Czytam to ostatnie zdanie i sama się dziwię. Kiedy w mojej głowie zaszły takie zmiany. Dlaczego i w imię czego dzień ma być "efektywny". Pierwszy krok w sprowadzaniu człowieka do roli maszyny.
Może dlatego, że ciągle tyle spraw do zrobienia? Nie wiem, nie podoba mi się to.
dasz radę :) po paskudnym poranku, na pewno dzień będzie udany :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że reszta dnia była przyjemniejsza. Ciepło pozdrawiam,
OdpowiedzUsuń