uprawiam ostatnio. Spotkania z urzędnikami mogą budzić pełne spektrum uczuć.
Raz nawet zdziwiłam się, że tak gładko poszło - pani "w okienku" była miła, kompetentna, a rozmowa rzeczowa. No cóż później już było gorzej. W normalnym świecie, jeśli Pani w biurze wyliczy, że czegoś tam jest nadpłata powinno się iść do okienka kasy i tą nadpłatę odebrać. Otóż nie. Trzeba napisać podanie. Ciekawe ile osób zrezygnowało ze starania się o zwrot własnych przecież pieniędzy, bo nie chciało im się pisać wniosku.
Oprócz papierologi uprawiam również telefoning. Stan konta topnieje, a ja próbuję umówić się np. z panami elektrykami. Oczywiście wydzwaniając po drodze pod różne złe numery, bo ciągle mnie źle kierują i tylko słyszę "Ten adres to nie u nas".
Cieszę się jedynie, że nikt nie wpadł na pomysł, żeby pobrać ode mnie opłatę za takie zmagania z urzędami. Toć to rewelacyjne ćwiczenie - prawie jak z Karate Kid. Jak to wszystko załątwię zostanę ninja.
ja od czerwca próbuję założyć konto :)
OdpowiedzUsuńnadal nie mogę się zalogować i korzystać z karty! nie mam siły, chyba zmieniam bank
powodzenia :)
Mnie taki maraton z TP SA wykończył kilka lat temu, zmieniałam telefon i nagle okazało się, że mam płacić prawie 1000 zł za instalację ISDN, której nie było, na rachunku nie pojawiły się połączenia z netem, za które chciałam zapłacić (w obawie, że za jakiś czas TP SA przypomni sobie o nich i naliczy odsetki...), po wielu wizytach, podaniach, telefonach w końcu dostałam informację, że nie muszę płacić za instalację, któej nie było, ale rachunku za połączenia z netem nie doczekałam się do dziś... Jakoś mi nie żal z tego powodu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pogodnie i życzę wytrwałości godnej wojownika ninja :)
Ciarki po plecach mi latają jak czytam, że z urzędnikami się zmagasz ... brrrr, mam na to alergię, a na złość zawsze coś się pokomplikuje i nasze sprawy urzędowe ciągną się w nieskończoność ...
OdpowiedzUsuńhahahhaha wspołczuję - załatwianie spraw administracyjnych i urzędowych to u nas nielada wyczyn :))
OdpowiedzUsuń