poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Przegrałam już tysiąc walk.

A kto nie przegrał. Nie może być tak, żeby wszystko szło gładko.
Mogłabym się wkurzyć, że... to nie jest ważne na co, ważne, że się nie będę wkurzać. Szkoda życia. Może to trochę ironicznie, że pisze to osoba, która w niedzielny wieczór siedzi w labie i nadrabia pracę z zeszłego tygodnia.

Tak mi jakoś chodzi po głowie K.O. Moniki Brodki.

Czy macie wrażenie, że czas jakoś szybciej ostatnio biegnie? To, co powinno mi zająć 15 minut zajmuje godzinę - i to bez dodatkowcyh trudności... i nawet jak pracuję dosyć efektywnie. Jak to było wedłyg Einsteina? Czas spowalania w silniejszym polu grawitacyjnym? To się do kupy nie trzyma - przecież ostatnio przytyłam, a czas przyśpieszył. Może powinnam opracować jakieś porpawki do ogólnej teorii względności.

4 komentarze:

  1. To dawaj :)) Już dawno żadna Polka nagrody Nobla nie dostała :)) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Widzę,że szare komórki pracują! To dobrze. To bardzo dobrze. I wiesz, co Ci powiem, coś mądrego tkwi w tym co piszesz. Może faktycznie coś wymyślisz......

    OdpowiedzUsuń
  3. No, bo kto nie przegrywa. Najważniejsze, żeby po przegranej portki z kurzu otrzepać i dalej biec.

    OdpowiedzUsuń