środa, 18 maja 2011

takie tam...

Zamerykanizowałam się. W stopniu niewielkim, ale jednak. Jem lunch, a dobrą kawę kupuję w coffee shopie zamiast zrobić w domu.

Strach się bać, co będzie za dwa lata.

4 komentarze:

  1. Lunchu wprawdzie nie jem, ale na kawę w coffee shopie bym się skusiła. Lubię kawę pitą poza domem. Gdziekolwiek właściwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja też, i ja też... :) Kawę lubię znaczy się :)Zajrzałam kiedyś na twoje konto na kurniku i niestety, kochana, za dobra jesteś dla mnie... Popracuję trochę i wtedy się ujawnię :) Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu doskonale dostosowujesz się do sytuacji :) A ja dobrą kawę pijam właściwie tylko u siostry i na mieście, w domu to tylko taką pseudo-kawę, z domieszką zbożowej. Pozdrowienia niedzielne

    OdpowiedzUsuń
  4. A co ma być? Będzie to, co będziesz chciała, aby było.

    OdpowiedzUsuń