poniedziałek, 13 czerwca 2011

Świat jest dziwny

Wczoraj byliśmy zaproszeni do domu kolegi z uczelni. Cudowna rodzina - ma trzech synów (najstarszy 8 lat najmłodszy 9 miesięcy), wspaniałe jedzenie (faszerowana cukinia to był hit, ale dań było mnóstwo). Bardzo sumpatyczni ludzie.
Tylko momentami miałam wrażenie, ze konwersacja toczy się trochę tak jakby spotkały się zebry z kucykami w zoo - "A jak to u Was wygląda?". Bo ten kolega i jego żona są z Jordanii i trudno było uniknąc porównywania kultur.
Mój mąż był szczwany i przeczuł, że nie nalezy się wychylać i nie próbował uścisnąć ręki gospodyni na przywitanie. Dobre miał przeczucie, bo nie można. I całą rozmowę nie zwracała się do nas bezpośrednio, jedynie przez męża (no chyba, że mówiła coś do mnie). Sama trochę bałam się czasem strzelić jakąś gafę (jestem w tym niezła;-)), ale tak naprawdę Polska dla nich jest równie egzotyczna, co dla nas Jordania.
Małżonek mój był szczególnie zainteresowany możliwościa poślubienia 4 żon. To znaczy o możliwości już dawno wiedział, teraz dopytywał o detale. Nie powiem, żeby to nie było dla mnie podejrzane;-)
A te dzieciaki takie urocze. Znów się zastanawiam, czy przyjazd tutaj to był dobry pomysł. Jak długo można odkładać powiększenie rodziny...

3 komentarze:

  1. Fascynujące są możliwości poznawania innych kultur tak "na żywo", wiele stereotypów wtedy może legnąć w gruzach :)) ja w ten sposób poznałam Irak :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiscie, wiele:) Z drugiej strony wiele moze sie potwierdzic. POwiem szczerze, ze wszystkie moje stereotypy legly w gruzach jesli chodzi o Iran. Jesli chodzi np. o Arabie Saudyjska to raczej sie potwierdzily.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę zazdroszczę Ci tych możliwości poznawania nowych ludzi, kultur, tego wyjazdu... Korzystaj, ile wlezie, żyje się jeden raz.

    OdpowiedzUsuń