poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Jak to się stało?

Niczego się nie spodziewając, obudziłam się rano. Poszłam do pracy (wcześniej niż zwykle, choć to poniedziałek)... i wtedy się zorientowałam. Już sierpień! Jak to się stało? Skrócili lipiec, czy o co chodzi?
I to wcale nie jest tak, że martwię się, że już za dwa tygodnie szef wraca. Chodzi i to, że czas tak ucieka. Nie nadążam.
A może to właśnie dobrze, że mi się nie dłuży?

3 komentarze:

  1. Też mnie sierpień zaskoczył, choć w sumie lipiec mi się tak dłużył strasznie, że chciałam, by się już skończył.
    P.S. Chciałabym, byś przeczytała odpowiedź u mnie, a potem pozwoliła mi zajrzeć na Twojego bloga in English, o ile prosić Cię o linka mogę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, kiedy człowiek zajęty, to nie ma czasu na czas się oglądać. A mnie się wydaje,że ten czas to jakby przyśpieszył. Goni przed siebie i nie zważa na nikogo i na nic. Czasami krzyknę: zwolnij!, ale on jeszcze szybciej dzień za dniem pogania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też czas niezwykle szybko leci, aż trudno uwierzyć, że już sierpień, ale tyle w tym roku się w moim życiu wydarzyło, że chyba stąd to niespotykane tempo...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń