wtorek, 4 października 2011

takie tam

Mózg mój męczy się ostatnio nawet próbami nadążania za tym, co się dzieje wokoło.. więc postanowłam go odciążyć i skupić się raczej na postrzeganiu niż na przetwarzaniu informacji. No i odkąd przestałam ganiać od czynności do innego punktu programu „na dziś”, a zaczęłam więcej patrzeć, słuchać i smakować zauważyłam, że wcale nie jest tak źle ani tak depresyjnie.

Poświęcenie niedzielnego wieczora, żeby trochę się pouczyć do egzaminu nie brzmi bardzo rozrywkowo, ale kiedy się do tego doda lamkę wina, dobrą muzyke i trochę żurawiny cała koncepcja nabiera lepszych barw. Spędzanie całych dni na uczelni tez nie jest takie strasznie, kiedy się weźmie aspekt towarzyski pod uwagę... jak na przykład przerwa na pogaduszki z koleżankami przy kawie. Międzykulturowe pogaduszki, dziś w odsłonie Iran – Jordania – Polska... i tak skończyło sie na gadaniu o ciuchach:-)

To jest to co uwielbiam... rozmawiać. Pewnie dlatego moje umiejętności językowe są dla mnie taką udręką. Na szczęście zawsze można się uśmiechać... i na szczęście są ludzie, którzy odpowiedzą uśmiechem.

Niesamowitych ludzi tu spotykam. Jeśli byłby to jedyny pozytywny aspekt tego wyjazdu, to i tak było warto.

5 komentarzy:

  1. To co sie teraz nosi na styku kulturowym?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezaprzeczalnie było warto - dla ludzi zawsze warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie trwa Tydzień Pisania Listów. Może to zmotywuje Cię do napisania paru słów do mnie.
    Już sto lat czekam na Twój list.... Miło byłoby wiedzieć, że nadal jestem na Twojej liście

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestes, jestes:) ale tej blogowej:) Rzadko pisze maile w sprawach nie zwiazanych z praca... po prostu rozdzielam te twie platformy komunikacji - blog i email:)

    OdpowiedzUsuń