wtorek, 17 stycznia 2012

Mózg mi prauje....

...z podekscytowania, strachu i ogólnego zaskoczenia tym, co sama dla siebie zaplanowałam.
Otóż wracam sobie spokojnie z 'urlopu', a tu nagle okazuje się, że najwyraźniej świat już nie mógł dłużej beze mnie wytrzymać.

Oprócz tego co zwykle, czyli tony pracy plus konieczność wiecznego nastawiania szefa na właściwe tory (żeby a) wiedział co robimy b) wiedział, że niektóre rzeczy, które chodzą mu po głowie są niewykonywalne), zwaliła się jeszcze kopa innych spraw. Trzeba szukać lokum dla nowego studenta, zaszefować grupie studentów robiących coś ala praca inżynierska, ogarnąć i zebrać do kupy ludzi, żeby nasze Polish Student Association zaczęło porządnie działać, w końcu wziąć się za siebie i zacząć reguarnie aerobikować i pływać, spotkać się z dziekanem (!, nie wiem czemu, ale kazali mi), napisać dwie prace, a do tego przywrócić swoje życie towarzyskie to poziomu sprzed miesiąca (co najmniej;-)).

A żeby nie było zbyt prosto to dzisiaj, jak na razie tylko się spotykam... czy to z szefem, czy z koleżankami na kawę... a teraz jeszcze idę się szkolić.

Szaleństwo, szaleństwo... trzymajcie kciuki, żebym sama nie oszalała:)

4 komentarze: