Dziś wszystko wraca do normy. Kalendarz wypełnia się terminami i spotkaniami... i imprezami (nie oszukujmy się). Mi znów zaczyna towarzyszyć to uczucie, że to wszystko może się nie udać. Jednym słowek normalka.
Deszcz w końcu przestał padać i wyszło słońce. Jeszcze zanim to zauważyłam, urządziłam sobie dzień dobroci dla zmęczonej skóry i spędziłam w łazience sporo ponad moją normę. Ba, byłam bliska nawet pomalowania paznokci, ale już czasu nie wystarczyło...
Jest kawa (jedna dziennie mnie nie zabije), odpisywanie na maila, bo nagle wszyscy chcą coś wiedzieć i pieczołowicie układany plan dnia. Teraz na prawdę czuję, że wróciłam.
Ach, a czy mówiłam wam o kolczykach? Nie? To powiem następnym razem.
Długą miałaś przerwę, to pewnie więcej czasu potrzebujesz żeby "normalność" opanować :)
OdpowiedzUsuńa ja jak zwykle chcialabym od razu:)
Usuń