piątek, 30 marca 2012

Wiosna...

... uratowała mnie w tym roku. Przyszła w najbardziej odpowiednim momencie... ze słońcem, sazleństwem kwiatów, zielenią. Nie pozwoliła mi zwariować.
Tzn. trochę zwariowałam, ale pozytywnie. Wyjęłam sandałki z szafy (tak, te na obcasie), kolorowe spódnice, kupiłam kwiecistą apaszkę.
Kocham wiosnę i bardzo mnie cieszy, że tutaj tak szybko przychodzi. Kiedy wszystkie drzewa wokół kwitną po prostu nie można się łamać.

3 komentarze:

  1. U mnie jeszcze nie kwitną, ale i tak ogarnęło mnie szaleństwo, bo zielenieje mi za oknem i nareszcie się robi optymistycznie. Choć, żebym się nie czuła za bardzo rozpieszczona, dziś szaro, wietrznie, gradowo nawet na chwilę, ale to minie i znów będzie cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie wiosna ma chwilową przerwę. mam nadzieję, że zaraz wróci

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj
    Dawno nie pisałam. Mój ostatni wpis na moich zielonych szumiących stronkach nie zdążyłam zapisać i wszystkie słowa uleciały w cyberprzestrzeń, podobnie było z listami, które otrzymałam
    Jestem zmartwiona bo nie pamiętam, czy przed świętami otrzymałam od Ciebie odpowiedź na mój ostatni list. Może napisałaś, a ja o tym nie wiem, ale jakieś chochliki nasze listy przechwyciły?
    Jeżeli możesz odezwij się znowu do mnie. Przez tą awarię komputera trochę się pogubiłam
    Pozdrawiam dźwiękami budzącej się wiosny

    OdpowiedzUsuń