piątek, 11 maja 2012

Coś się kończy... nic się nie zaczyna

Semestr się już skończył  i jakoś tak smętnie się zrobiło. Pożegnaniowo. Nie żebym nie była przyzwyczajona do kończących się semestrów, ale chyba pierwszy raz definitywnie rozstaję się z przyjaciółmi z  tego powodu. Dostaną swoje dyplomy i rozjeżdżają się po całym świecie. Bangkok, Londyn, Boston.

Na szczęście świat teraz jakiś taki mniejszy i mam nadzieję, że uda się utrzymać kontakt. Z doświadczenia jednak wiem, że umówić się na wirtualną kawkę  jest dużo trudniej niż na tą rzeczywistą.

2 komentarze:

  1. Tak, doskonale wiem, co masz na myśli... Początkowo jednak chce się człowiekowi starać, żeby te znajomości podtrzymać, ale z biegiem czasu jakoś tak naturalnie w biegu życia umierają. Ale życzę Ci, żeby jak najdłużej udało Ci się zatrzymać te ciepłe relacje z osobami, z którymi przez jakiś tam czas sporo Cię łączyło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi z powodu babci...
    Fakt, trudniej się umówić na kawę, kiedy dzieli nas cały świat, ale mam nadzieję, że jednak ta małość świata pozwoli Wam o sobie nie zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń