czwartek, 18 października 2012

Jedenasty wymiar...

Pamiętam do dziś to uczucie umysłowej ekscytacji, gdy na jednym z wykładów pewien profesor zaczął tłumaczyć nam, studentom pierwszego roku, że tak naprawdę nie ma 4 wymiarów (3 przestrzenne + czas), ale jedenaście. Ponieważ ów profesor nie ma talentu do tłumaczenia czegokolwiek komukolwiek, ale za to ma niezamowity zapał do toego co rownie, jedynie ten zapał zapamiętałąm. Zapał z jakim nayrsował elektron na tablicy i zaczął mu dorysowywać te wszystkie wymiary.

I taka to była dla mnie ciekawostka naukowa (ciekawostka, bo nie lubię tych teorii, których zweryfikowac się nie da... no ale właśnie o to chodzi, że definitywnie ich odrzucić nie można), a tu sobie dzisiaj myślę jak bardzo wielowymiarowy jest człowiek. I jak szybko się wszytsko zmienia.

Jeszcze w zeszłym tygodniu przemęczona chciałam rzucić te studia w cholerę i ucieć do Kanady. Dziś czuję się jakbym miała jutro dostać nobla. Także zmiany zachodzą prawie z prędkością światła.

Ala wracajmy do tej wielowymiarowości. Wkurzyła mnie ona dziś niesamowicie. A raczej to, że się jej wymaga ode mnie. Mam tańczyć, śpiewać i stepować jednocześnie. I chyba mój jedenasty wymiar zwie się wredna nieczuła jędza, bo już mam dość jak mi wszyscy marudzą. Brat mi mamrudzi, że za mało zarabia (zarabia więcej niż ja kiedy pracowałam), znajomy, że nikt go nie lubi, koleżanka marudzi, że za dużo ma pracy i już nie może chodzić na imprezy dwa razy w tygodniu. Chciałoby się krzyknąć: "Ludzie ogarnijcie się!" i "Witamy w prawdziwym świecie".

14 komentarzy:

  1. No i krzyknij :) im to nie zaszkodzi, a Tobie pomoże ... nie da się być tym, który zadowoli wszystkich, a o sobie jest najłatwiej zapomnieć. Wiem co mówię :) Krzyknij ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale czasem mam takie wrażenie, że skoro czasem oczekuje wsparcia od innych, sama musze byc w stanie to wsparcie zaoferowac... nie zawsze daję radę...

      Usuń
  2. Tylko nie dac sie... marudzeniu!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, marudzenie na marudzenie, to już jakiś zupełnie nowy wymiar jest;-)

      Usuń
  3. Ja też jestem za tym, żebyś głośno i stanowczo krzyknęła "STOP" , przecież nie jesteś robotem , żeby to wszystko znosić. Warto czasem pobyć przez chwilę egoistą , wiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale nie jestem taka przekonana czy warto...

      Usuń
  4. Zgadzam się, krzyknij... Bo jak nie, znajdzie się ktoś, kto "pozwoli" ci dwunasty wymiar osiągnąć... Ściskam jesiennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, ostatnio codziennie odkrywam nowe wymiary:)

      Usuń
  5. I krzyknij! A ja krzyknę razem z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mi ktoś marudzi wciąż o tym samym, zawsze mówię: albo bierzesz się za siebie i coś zmieniasz, albo kończysz z marudzeniem :)
    Działa!
    No, kilka osób się zdążyło obrazić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, próbuję tej metoday na bracie. Się sprawdza.

      Usuń